Menstruacja. Eko alternatywy dla jednorazowych produktów higienicznych.
Środa, 26.10.2016. Katarzyna Salus
Menstruacja. Eko alternatywy dla jednorazowych produktów higienicznych.
W dzisiejszych czasach coraz częściej chcemy być świadomi tego, w jaki sposób wygląda produkcja rzeczy codziennego użytku. Lubimy podejmować decyzje, które mają pozytywny wpływ na zdrowie nasze i planety. Niestety często skupiamy się na jednym rodzaju produktów (np. jedzeniu) i nie zastanawiamy się, jak i z czego są zrobione np. jednorazowe produkty higieniczne.
Miesiączka jest czynnością fizjologiczną dotyczącą bezpośrednio połowy ludzkości. W ciągu życia przeciętna kobieta zużywa od 8000 do 17000 podpasek i tamponów. Produkty higieny menstruacyjnej mają przez kilka dni w miesiącu stały kontakt z najwrażliwszą częścią ciała kobiety, dlaczego więc tak rzadko zadajemy sobie pytania o to jak zostały wyprodukowane i czy ich używanie niesie ze sobą zagrożenia dla nas i dla środowiska?
 
Przyjrzyjmy się procesowi produkcji. Mimo ich przeznaczenia do kontaktu z delikatną częścią ciała, większość podpasek i tamponów wykonana jest z komercyjnej bawełny (a nie ekologicznej). Taka bawełna w procesie produkcji poddawana jest działaniom pestycydów w ogromnej ilości, (przyjmuje się, że do produkcji bawełny stosowane jest 11% światowego zużycia pestycydów).
 
Aby podpaski i tampony miały pożądany, bo kojarzony z czystością i sterylnością biały kolor, są one wybielane chlorem. Niestety ten zabieg nie tylko nie czyni ich bardziej sterylnymi, ale powoduje powstawanie niebezpiecznych dla organizmu związków chemicznych, które podnoszą ryzyko zapaleń i infekcji. Szczególnie groźnymi z nich są dioksyny, powodujące m.in. bezpłodność, alergie i nowotwory narządów intymnych. Dioksyny nawet w śladowych ilościach wywołują nieodwracalne zmiany w organizmie (potrafią przenikać do mleka karmiącej matki) i raz wprowadzone do środowiska, zostają w nim na stałe, nie ulegając rozkładowi ani w środowisku naturalnym, ani w organizmach żywych.
 
Używanie tamponów wiąże się z dodatkowym ryzykiem Syndromu Wstrząsu Toksycznego (TSS- toxic shock syndrome). TSS jest co prawda niezwykle rzadką chorobą, jednak nie można jej lekceważyć, bo połowa jej przypadków, to wynik używania tamponów, a 5% kobiet dotkniętych tą chorobą umiera w ciągu tygodnia. Może więc nie warto ryzykować?
 
Szczególnie wartym podkreślenia aspektem związanym z jednorazowymi produktami higieny menstruacyjnej jest fakt, że producenci nie podają na opakowaniu składu, mimo że błona śluzowa kobiecych części intymnych jest równie chłonna, co oczy, więc wszystkie trujące substancje, które znajdą się w jej otoczeniu przenikają do organizmu.
 
Z powodu komercyjnych tamponów i podpasek cierpi także środowisko. Negatywny wpływ na planetę podpaski i tampony mają już w procesie produkcji. Ogromna ilość pestycydów użyta w produkcji komercyjnej bawełny, nie tylko ma negatywny wpływ na zdrowie kobiet używających tych produktów higieny. Pestycydy te zanieczyszczają także wodę i ziemię, na której uprawiana jest bawełna, zabijają organizmy żyjące w glebie i wyrządzają nieodwracalne szkody zdrowotne wśród ludzi pracujących przy jej uprawie i lokalnych społeczności.
 
Kolejnym problemem jest utylizacja. W samej Polsce w ciągu roku na wysypiska śmieci trafiają dwa miliardy podpasek i tamponów i choć tampony rozkładają się w kilka dekad, to podpaski (przez użytą w nich folię) rozkładają się przez ok. 200-300 lat, uwalniając zawarte w sobie toksyczne substancje do gleby. Część z tej foli trafia także do oceanów powodując śmierć wielu zwierząt morskich, przez zatrucie po jej połknięciu.
 
Co zrobić, skoro produkty higieny menstruacyjnej należą do artykułów pierwszej potrzeby? Powszechna dostępność do podpasek i tamponów pełni w końcu kluczową rolę w emancypacji kobiet, pozwalając im na bycie aktywnymi zawodowo, uprawiać sporty i w pełni uczestniczyć w życiu społecznym.
Z drugiej strony brak tego typu środków w uboższych krajach powoduje często wykluczenie kobiet z życia społecznego podczas menstruacji, a nawet ma bezpośredni wpływ na niski poziom edukacji kobiet (w Indiach powodu braku środków higieny intymnej, edukację porzuca co piąta dziewczynka).
 
Całe szczęście żyjemy w XXI wieku i mamy do wyboru dużo ekologicznych alternatyw (choć nie wszystkie z nich powstały w XXI wieku). Szczególnie interesującym rozwiązaniem, zyskującym ostatnio popularność jest kubeczek menstruacyjny. Kubeczek menstruacyjny pod względem liczności swoich zalet zdecydowanie wybija się na tle reszty produktów higieny menstruacyjnej. Jest on po odpowiednim umieszczeniu niewyczuwalny i nie przesuwa się w trakcie ruchu (stąd jego popularność wśród kobiet aktywnych sportowo), wykonany jest z medycznego silikonu, naturalnego lateksu, lub termoplastycznego tworzywa TPE, z którego tworzy się smoczki. Dzięki swojej wielorazowości jest ekologicznym i ekonomicznym rozwiązaniem (starcza na kilka lat, a inwestycja zwraca się po paru miesiącach) i do tego nie powoduje odparzeń lub wysuszania śluzówki, jak tampony.
 
Zrozumiałe jest jednak, że nie każda kobieta gotowa jest na wypróbowanie tego rozwiązania. Na rynku pojawiły się też wielorazowe podpaski (u polskiej firmy Naya wykonane z ekologicznej bawełny z plantacji sprawiedliwego handlu), tampony wielorazowe, tampony gąbki wykonane z naturalnych materiałów i używane podobnie jak tampony konwencjonalne, czy jednorazowe podpaski i tampony wykonane z organicznych, biodegradowalnych materiałów.
 
W debacie na temat kobiecej higieny intymnej nie należy zapominać, że jest to temat intymny. Mimo wszystko warto poruszać temat menstruacji, nazywając sprawy (i części ciała) po imieniu i bez eufemizmów, w otwartej i szczerej konwersacji. Warto pytać producentów, co znajduje się w produktach, a wreszcie warto przejść na ekologiczną ochronę podczas menstruacji, i dla siebie i dla środowiska.
 
Autorka: Laura Balcerek z portalu Ekokobieta
 
Komentarze