Dlaczego w Brazylii żyje więcej wołów i krów niż ludzi? Jakie są tego konsekwencje?
Środa, 28.04.2021. Grażyna Latos
Dlaczego w Brazylii żyje więcej wołów i krów niż ludzi? Jakie są tego konsekwencje?
Fot. Lunaé Parracho, Repórter Brasil
Zaraz po Indiach, Brazylia ma na swoim terytorium największą liczbę bydła na świecie, a zaraz po Stanach Zjednoczonych jest największym producentem drobiu. Choć "drugie miejsce" może brzmieć dumnie, konsekwencje tak dużej produkcji są tragiczne.
Gdy mówimy "Brazylia" wiele osób myśli o karnawale oraz tysiącach roztańczonych ludzi, którzy w rytm muzyki przemierzają kilometry ulic. Słynie także z dobrej kawy, samby, piłki nożnej, ogromnej figury Chrystusa w Rio de Janeiro oraz Amazonki. Niewiele osób wie jednak, że tym, co wyróżnia Brazylię na arenie międzynarodowej, jest także ogromna liczba zwierząt hodowanych w celach konsumpcyjnych.
 
Zmiany klimatu, wylesianie, konflikty o ziemię, trudne warunki pracy w rolnictwie i przetwórstwie, to część poważnych problemów, którym poświęcony został najnowszy raport organizacji Repórter Brazil „Brazilian meat and the EU-Mercosur agreement”.
 
Garść faktów na początek:[1]
  • Żadna działalność produkcyjna nie obejmuje tak dużej części terytorium Brazylii, jak hodowla bydła. W ostatnim spisie rolnym, obszar pastwisk oszacowano na 159 milionów hektarów, czyli 19% powierzchni kraju.
  • W Brazylii żyje więcej wołów i krów (według ostrożnych szacunków aż 213 mln sztuk), niż ludzi (212 mln). Liczba ptactwa, w tym kurczaków, kogutów i piskląt, jest jeszcze większa i szacowana na 1,5 miliarda zwierząt.
  • Firmy z sektora związanego z hodowlą zwierząt i przetwórstwem mięsa są jednymi z najważniejszych pracodawców w tym kraju. W 2017 roku najwięcej pracowników zatrudniał sektor bydła – było to 4,8 mln osób.
  • Na każde 12 kg światowego eksportu drobiu około 4 kg pochodzi z Brazylii. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku wołowiny, gdzie w 2020 r. brazylijski eksport stanowił 24% światowego handlu.
  • Jeśli chodzi o wieprzowinę Brazylia jest obecnie czwartym co do wielkości eksporterem, z 10% udziałem w całkowitym obrocie – za Stanami Zjednoczonymi, Unią Europejską i Kanadą.
  • Pomimo rosnącego znaczenia eksportu dla brazylijskiego handlu białkiem zwierzęcym, rynek krajowy nadal pochłania większość produkcji – 75% wołowiny, 74% wieprzowiny i 71% drobiu.
  • Brazylijskie mięso jest obecnie spożywane w ponad stu krajach i można je znaleźć na wszystkich kontynentach. Główne ośrodki importu to jednak Azja (zwłaszcza Chiny), Bliski Wschód i Afryka.
  • W 2019 r. kraje Unii Europejskiej importowały 34,2% brazylijskiego eksportu przetworzonej wołowiny i większość drobiu pochodzącego z hodowli przemysłowej (72,8%).

Jakie problemy powoduje tak duża hodowla mięsa?
 
Rolnictwo i hodowla mięsa są największym motorem zmian klimatycznych w Brazylii. W latach 1990-2018 odpowiadały bowiem aż za 80% emisji gazów cieplarnianych – bezpośrednich i pośrednich. Głównym źródłem emisji bezpośrednich, ze względu na duże ilości metanu (wytwarzanego w wyniku fermentacji w żwaczu zwierząt) jest hodowla zwierząt. To jednak wylesianie wpływa najbardziej na ślad węglowy brazylijskiego rolnictwa.
 
Wylesianie
 
Choć w latach 2004-2012 roczne wskaźniki wylesiania znacznie spadły, a kraj zmniejszył całkowitą emisję dwutlenku węgla o połowę, to już w 2013 r. tendencje te uległy odwróceniu. Emisje ponownie wzrosły, a ich głównym powodem jest wznowienie wylesiania w Amazonii.
 
Tylko w 2018 r. wycinka lasów w Amazonii spowodowała emisję 499 mln ton ekwiwalentu CO2 brutto, czyli 25,7% całkowitej emisji kraju. Obserwatorium Klimatu, czyli sieć ponad 40 organizacji pozarządowych badających zmiany klimatu, szacuje że pomimo pandemii COVID-19, emisje w Brazylii w 2020 r. mogą być wyższe nawet o 10-20% od tych w 2018 r. Ich skala zależy od tempa wylesiania Amazonii oraz od ożywienia gospodarczego.
 
Głównym motorem wylesiania w Amazonii jest hodowla bydła. W ciągu ostatnich 40 lat liczba wołów i krów wypasanych w stanach tzw. legalnej Amazonii[2] wzrosła dziesięciokrotnie.
 
W połowie 2019 r. pożary w Amazonii przyciągnęły międzynarodową uwagę. Po raz kolejny stwierdzono silną korelację między nimi, a powstawaniem nowych pastwisk. Badanie Greenpeace wykazało, że około 90% pożarów było związanych z hodowlą zwierząt. Niestety, sytuacja wcale się nie poprawiła. W 2020 r. pożarów było jeszcze więcej.
 
Produkcja drobiu, wieprzowiny i ryb również przyczynia się pośrednio do deforestacji poprzez tworzenie nowych pól, na których uprawia się soję i kukurydzę, które stanowią pokarm dla zwierząt. Większość brazylijskiej soi uprawiana jest w regionie Cerrado. W XXI w. powierzchnia upraw wzrosła ponad dwukrotnie. Z 7,5 miliona hektarów w sezonie 2000/2001, do 18,2 miliona hektarów w sezonie 2018/2019.
 
Konflikty o ziemię
 
Niestety, wylesianie często dotyka rdzennych mieszkańców Amazonii, którzy tracą ziemię na rzecz nielegalnie zakładanych pastwisk. Problem ten przybrał na sile w czasach rządów Jaira Bolsonaro, wybranego na prezydenta w 2018 r. Od sierpnia 2018 r. do lipca 2019 r. wylesianie na terenach zamieszkałych przez rdzenną ludność wzrosło o 174% w porównaniu ze średnią obserwowaną w latach 2008-2018.
 
W listopadzie 2019 r. Amnesty International opublikowało raport pokazujący w jaki sposób rdzenni mieszkańcy są pozbawiani ziemi. Jak czytamy w dokumencie, „nielegalnym zajęciom ziemi towarzyszyły groźby i akty zastraszania przeciwko osobom sprzeciwiającym się nielegalnemu zajęciu ziemi, w tym ludom tubylczym, mieszkańcom rezerwatów i urzędnikom rządowym odpowiedzialnym za ochronę środowiska i terytoriów rdzennych”[3].
 
Warunki pracy na pastwiskach
 
Oprócz wylesiania i konfliktów o ziemię, produkcja mięsa ma jeszcze inne, poważne konsekwencje. W tym te dla pracujących (nierzadko wbrew swojej woli) ludzi.
 
Od 1995 r. federalni inspektorzy rządowi uratowali 17 500 osób zmuszonych do niewolniczej pracy na pastwiskach. Problem dotyczył ok. 1800 hodowli bydła. Większość osób, których dotyczy problem niewolniczej pracy, to migranci wewnętrzni, którzy opuszczają swoje domy w poszukiwaniu pracy na obszarach ekspansji rolniczej. Czasem są też podstępnie rekrutowani jeszcze w swoich rodzinnych miastach przez werbowników zwanych „gatos".
 
Po przybyciu na farmy, pracownicy zastają tam warunki mieszkaniowe, zupełnie inne niż im obiecywano. Mieszkają w płóciennych chatach bez ścian, położonych w środku lasu – gdzie są narażeni m.in. na ukąszenia jadowitych zwierząt. Do tego często dochodzi także problem z niedostateczną ilością pożywienia i wody pitnej, brak odzieży ochronnej i opieki medycznej oraz wyczerpująca praca w nadgodzinach, często ponad ludzkie siły.
 
Zdarzają się także jeszcze poważniejsze sytuacje, takie jak zakaz opuszczania miejsca pracy, nadzór zbrojny czy zastraszanie. Częste jest także zadłużanie się pracowników spowodowane tym, że właściciele firm i gospodarstw pobierają od nich opłaty za żywność, transport i sprzęt roboczy, które są na tyle wysokie, że nie mają oni możliwości pokrycia ich ze swojego wynagrodzenia.
 
Warunki pracy przy hodowli drobiu
 
Niewolnicza praca to problem, który występuje także na fermach drobiu. Dotyczy ona tak zwanych „łapaczy kurczaków”, czyli pracowników, którzy transportują kurczaki z gospodarstw w celu uboju. Zanim kurczaki zostaną przez nich wsadzone do skrzyń, ułożone na stosie na ciężarówce, a następnie przewiezione do zakładu mięsnego, muszą być złapane. W ciągu jednego męczącego dnia, każda grupa, licząca około dziesięciu pracowników, odwiedza kilka ferm i łapie ponad 50 000 zwierząt. Typowym problemem jest ciężka praca w długich godzinach. W skrajnych przypadkach pracownicy „śpią tylko w weekendy” – jak jeden z łapaczy powiedział działaczom organizacji Repórter Brasil[4].
 
Fot. André Campos, Repórter Brasil
 
Podczas gdy duzi, średni i mali hodowcy bydła są w stanie współistnieć na rynku, o tyle producenci drobiu to w większości firmy rodzinne. Ich relacje z przedsiębiorstwami przetwarzającymi drób reguluje tak zwany „system integracji”, czyli rolnictwo kontraktowe, które stawia większość z nich w bardzo trudnych sytuacjach. W ramach systemu hodowli kontraktowej firmy zajmujące się pakowaniem mięsa dostarczają pisklęta, paszę i leki do producentów, którzy muszą sprzedawać swoje kurczaki wyłącznie tym firmom. W tym nierównym „małżeństwie” wielkie firmy mięsne mają ogromną siłę przetargową, aby narzucać ceny i kryteria jakościowe (wielkość woliery, ostateczną wagę zwierząt, techniki zarządzania), które często wymagają dużych inwestycji ze strony samych rolników. Po obliczeniu kosztów produkcji rolnicy otrzymują zapłatę, która często nie pokrywa nawet kosztów operacyjnych. Efektem jest wysokie zadłużenie wielu z nich.
 
Praca w zakładach mięsnych
 
Pracownicy odpowiedzialni za ubój drobiu, trzody chlewnej i bydła są narażenie na wiele różnych zagrożeń wynikających z obsługi ostrych narzędzi oraz presji czasowej. Do tego dochodzi także praca wyczerpująca fizycznie, często w zimnie i w niebezpiecznych warunkach.
 
W latach 2012-2018 w zakładach mięsnych oficjalnie odnotowano 114 tys. wypadków, w większości związanych ze skaleczeniami, złamaniami i zgnieceniami. Wielu pracowników regularnie doświadcza także urazów. Na przykład podczas odkostniania udka kurczaka, które wymaga nawet 120 ruchów w ciągu zaledwie 60 sekund. Po latach pracy, pracownicy nabawiają się trwałych urazów i zostają kalekami.
 
Kto produkuje mięso w Brazylii?
 
Największym producentem mięsa w Brazylii jest JBS – druga pod względem przychodów firma w kraju. Przed nią jest tylko państwowe przedsiębiorstwo naftowe Petrobras. Trzej pozostali liderzy to BRF (18. co do wielkości w kraju), Marfrig (19.) i Minerva Foods (42.).
 
Wszystkie spółki pochodzą z Brazylii i są notowane na giełdzie i kontrolowane przez akcjonariuszy krajowych. W sektorze drobiarskim największymi graczami są JBS i BRF. W latach 2015-2018 obie spółki odpowiadały za 64% drobiu eksportowanego z Brazylii, w tym 63% do Unii Europejskiej. Oprócz działalności w sektorze drobiu, JBS jest również największym producentem wołowiny w Brazylii. Zaraz po nim liderami są Marfrig i Minerva. Łącznie te trzy firmy odpowiadały za 71% eksportu wołowiny w latach 2015-2017. Jeśli chodzi o sprzedaż do UE, procent jest jeszcze wyższy i wynosi 92%.
 
W ostatnich latach wszystkie cztery firmy umocniły swoją pozycję w innych krajach, w tym w UE, znacznie rozszerzając działalność. Dla przykładu, JBS działa na europejskim rynku drobiu poprzez przejęty w 2015 roku Moy Park, czyli największego przetwórcę drobiu w Irlandii Północnej. W 2019 r., poprzez swoją amerykańską spółkę zależną Pilgrim’s Pride, JBS przejął również brytyjską firmę przetwórczą Tulip Company. We Włoszech jest zaś właścicielem przetwórcy mięsa Rigamonti, wytwórcy kiełbas Brianza Salumi i producenta skór Conceria Priante.
 
Mięso brazylijskie w europejskich supermarketach
 
W Europie brazylijskie mięso kupują m.in. duzi detaliści, tacy jak Grupa Schwarz, która zaopatrza Lidl i Kaufland m.in. w konserwy produkowane przez JBS (które Lidl sprzedaje pod własnymi markami). Aldi również sprzedaje brazylijską wołowinę. Produkt można było w 2020 r. znaleźć w sklepach w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Produkty wołowe JBS są sprzedawane także w sklepach Carrefour w Belgii.
 
Sprzedawcą brazylijskiego mięsa było również Tesco, które wprowadzało pod własną marką konserwy mięsne produkowane przez Marfrig. Jedna z jednostek przemysłowych Marfrig miała nawet zostać zbudowana specjalnie do zaopatrywania sklepów Tesco w Wielkiej Brytanii. Tesco sprzedawało również suszoną wołowinę wytwarzaną przez grupę JBS. W 2018 r. firma stała się jednak pierwszym supermarketem w Wielkiej Brytanii, który z powodu obaw związanych z wylesianiem przestał sprzedawać brazylijskie mięso. Niemniej jednak firma jest ważnym klientem spółek zależnych JBS w Wielkiej Brytanii – Moy Park i Tulip, które działają w segmencie wieprzowiny i drobiu.
 
Fot. Reporter Brasil
 
Umowa UE-Mercosur
 
Pod koniec czerwca 2019 r. Mercosur, czyli Wspólny Rynek Południa – międzynarodowa organizacja, w skład której wchodzą Brazylia, Argentyna, Paragwaj i Urugwaj – osiągnęła polityczne porozumienie z UE. Negocjowana przez 20 lat umowa dotyczyła utworzenia największej na świecie strefy wolnego handlu. Jej konsekwencjami jest m.in. ułatwienie Brazylii eksportu mięsa do krajów UE. Celem – wzmocnienie politycznego partnerstwa Unii z krajami Ameryki Łacińskiej, które skutkowałoby większą konkurencyjnością względem takich państw jak Chiny. Sporna pozostaje jednak kwestia ochrony środowiska.
 
Zgodnie z ustaleniami umowa miała zacząć obowiązywać dwa lata po jej podpisaniu, ale po zatwierdzeniu przez państwa unijne. Jak się jednak okazało, niektóre z krajów szybko zgłosiły konkretne zastrzeżenia. Wątpliwości związane były m.in. z faktem, że Brazylia jako światowa potęga w produkcji tańszej od unijnej wołowiny i drobiu, ma niższe wymagania dotyczące jakości produktów, które teraz mogłyby być importowane na ogromną skalę.
 
"Nie ma zgody na to, żebyśmy tutaj trzymali bardzo wysoki standard produkcji żywności, przestrzegania norm dobrostanu zwierząt, środowiskowych, zwiększania chemii, a jednocześnie zezwalali na to, żeby do Europy napływała żywność gorszej jakości" – mówił ówczesny szef polskiego resortu rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski[5].
 
Polska Rada Sektora Wołowiny napisała, że umowa "stanowi zagrożenie dla sytuacji gospodarczej europejskiego sektora hodowlanego i zdrowia europejskich konsumentów a także wpłynie negatywnie na ochronę klimatu"[6].
 
Poza Polską, przeciwko umowie była także Irlandia, a obawy wyraziły również: Francja, Włochy, Belgia, Rumunia i Węgry, które boją się uderzenia w rodzimych producentów i konsumentów. W związku z tymi obawami Komisja Europejska przygotowała pakiet wsparcia lokalnych przedsiębiorców w wysokości miliarda euro.
 
Z czasem sytuacja związana z wejście w życie tej umowy, dodatkowo się komplikowała. Unia Europejska uzależniła jej ratyfikację od dodatkowego porozumienia w związku z zastrzeżeniami do polityki Brazylii w kontekście zrównoważonego rozwoju. Państwa Mercosuru nie mogły zaś dojść do porozumienia w sprawie kierunku rozwoju swoich członków. Choć pandemia COVID-19 jeszcze utrudniła sprawę, w grudniu 2020 r. obie strony potwierdziły chęć wypracowania kompromisu. Mimo to rząd Bolsonaro, odrzucając unijne zastrzeżenia, nie zgodził się z opinią, jakoby sfera związana z ochroną środowiska nie była dostatecznie zabezpieczona.
 
Perspektywa wejścia umowy w życie wciąż odsuwa się w czasie, ale warto śledzić toczący się proces, bowiem brazylijskie mięso trafia też na nasze, polskie talerze.
 
 
Bibliografia:
[1] Wszystkie dane zawarte w niniejszym tekście pochodzą z raportu „Brazilian meat and the EU-Mercosur agreement” autorstwa organizacji Repórter Brasil: https://friendsoftheearth.eu/wp-content/uploads/2021/03/Brazil-meat-industry-and-EU-Mercosur-agreement-REPORT-EN.pdf
[2] The Legal Amazon to oficjalny oddział geopolityczny rządu brazylijskiego, który obejmuje stany: Acre, Amapá, Amazonas, Mato Grosso, Pará, Rondônia, Roraima i Tocantins oraz część Maranhão, około 20 procent obszarów Cerrado, oraz fragmenty Pantanalu.
[3] Amnesty, “Brazil: Fence off and bring the cattle: Illegal Cattle farming in Brazil’s Amazon”: https://www.amnesty.org/en/documents/amr19/1401/2019/en/
[4] Repórter Brasil, “Brazil’s Poultry Industry”: https://reporterbrasil.org.br/wp-content/uploads/2016/07/Monitor2_ENG.pdf
[5] https://businessinsider.com.pl/finanse/handel/umowa-o-wolnym-handlu-unia-europejska-ue-mercosur-obawy-i-protest/m99e0ch
[6] jw.
Komentarze