Te firmy zastanawiają się, jak zmniejszyć toksyczność elektroniki
Piątek, 29.01.2016. Katarzyna Salus
Te firmy zastanawiają się, jak zmniejszyć toksyczność elektroniki
W sytuacji kiedy światowa sprzedaż telefonów komórkowych rośnie, przemysł szuka sposobu na obniżenie zagrożenia chemicznymi komponentami dla ludzi i środowiska.
Pod koniec lutego 2010 roku, Hewlett- Packard przeprowadził w swoim biurze w Fort Collins w Colorado niezwykłe szkolenie. Firma komputerowa zdecydowała wyeliminować ze swoich kabli polichlorek wilnylu – rodzaju plastiku, który uwalnia szkodliwe chemikalia podczas produkcji i utylizacji. Ale zdano sobie także sprawę z tego, że by pozbyć się PVC ze swoich produktów, trzeba będzie także zmusić do tego swych dostawców. Szkolenie było okazją dla dostarczających kable firmie (obecnie znanej jako HP) do zapoznania się z narzędziem, które może pomóc znaleźć alternatywy dla PVC:  GreenScreen for Safer Chemicals. Opracowany przez organizację non profit Clean Production Action, GreenScreen umożliwia szacunkowe porównanie niebezpieczeństwa chemikaliów w celu wyboru bezpieczniejszej opcji.
 
„W HP kupujemy sporo kabli. Wiedzieliśmy, że z uwagi na ogrom naszych zakupów, mogliśmy mieć wpływ na to, co działo się w przemyśle”, mówi Paul Mazurkiewicz, technolog materiałów w HP. „Naprawdę zagłębiliśmy się w łańcuch produkcji, docierając do ludzi, którzy faktycznie wytwarzają te materiały. Przeszkoliliśmy ich z GreenScreena i poinformowaliśmy, że w przyszłości HP będzie dokonywał wyborów w oparciu o to narzędzie.”
 
HP nie jest sam – firmy elektroniczne na całym świecie pracują nad obniżeniem zastosowania chemikaliów, znanych jako niebezpieczne dla ludzkiego zdrowia i środowiska. 
 
W czym tkwi problem?
 
Od komórek po komputery i telewizory, sprzęty elektroniczne wytwarzane są z zastosowaniem długiej listy substancji uważanych za toksyczne, włączając w to takie metale jak ołów, chrom sześciowartościowy oraz inne szkodliwe substancje takie jak ftalany i bromowane środki zmniejszające palność. Wszystkie one mają swoje funkcje, np: ołów jest wyjątkowo skuteczny jako lut, a środki zmniejszające palność sprawiają, że nasze komputery nie stają w płomieniach. Ale wiele z tych chemikaliów wiąże się z dodatkowymi kosztami, np: chrom sześciowartościowy kojarzony jest z rakiem, a ołów powoduje nieodwracalne uszkodzenie płodu, choroby dzieci, może skazić dostawy wody oraz zaszkodzić zwierzętom i roślinom.
 
Sprzęty elektroniczne zawierają wiele toksycznych chemikaliów, które skazić mogą środowisko i wyrządzić krzywdę pracownikom zatrudnionym przy produkcji i utylizacji. 
 
Użycie takich chemikaliów przydało przemysłowi elektronicznemu złej reputacji z uwagi na narażanie zdrowia pracowników i środowiska zarówno podczas procesu wytwarzania jak i utylizacji. Niektóre badania sugerują, że pracowników produkcji elektronicznej, mających częsty kontakt z takimi chemikaliami jak benzen czy ołów, znanymi ze swego szkodliwego wpływu na zdrowie, cechuje wyższa zachorowalność na pewne nowotwory i inne choroby. A w skali światowej, większość odpadów elektronicznych wysyłanych za granicę przenosi się nielegalnie do biednych rejonów świata, gdzie ludzie traktują je jako źródło dochodów – np. palą kable, by dostać się do miedzi, uwalniając takie niezwykle toksyczne substancje jak kadm, chrom i bromowane środki zmniejszające palność.
 
Zachęta do zmian
 
Wzrost świadomości problemu doprowadził do nacisków konsumenckich na firmy, by stały się bardziej przyjazne środowisku. Proces ten wsparty został dzięki takim systemom ratingowym jak Electronic Product Environmental Assessment Tool lub EPEAT, dostarczającym konsumentom informacji potrzebnej przy wyborze produktów obniżających ryzyko e-odpadów.
 
W obliczu wzrostu nacisków ze strony opinii publicznej – włączając w to popyt na wysoko notowane produkty – domagającej się zarówno takich regulacji w kwestii niebezpiecznych chemikaliów, jak Ograniczenie Niebezpiecznych Substancji w Sprzęcie Elektrycznym i Elektronicznym oraz REACH w Europie, przemysł zaczyna się zmieniać. Bodźca dostarczają takie inicjatywy jak Sustainable Purchasing Leadership Council w USA i Electronics Watch w Europie, które zachęcają nabywców masowych, takich jak rządy państw, do faworyzowania w swoich wyborach produktowych zrównoważonego rozwoju.
 
W rezultacie coraz więcej firm, organizacji non profit oraz stowarzyszeń przemysłowych takich jak  International Electronics Manufacturing Initiative, pracuje nad zredukowaniem lub wyeliminowaniem toksycznych chemikaliów ze sprzętu elektronicznego i zastąpieniem ich bezpieczniejszymi alternatywami. Podczas Międzynarodowej Konferencji ds. Zarządzania Chemikaliami, zwołanej ostatniej jesieni w Genewie przez Program Środowiskowy Organizacji Narodów Zjednoczonych, uczestnicy, w tym ponad 100 przedstawicieli rządów, organizacji pozarządowych i niektórzy przedstawiciele przemysłu, podpisali rezolucję wyszczególniającą inicjatywy dążące do redukcji niebezpiecznych chemikaliów w elektronice. Do inicjatyw tych należą: promowanie publicznego i prywatnego partnerstwa, koncentrującego się na zarządzaniu produktem i poszerzonej odpowiedzialności producenckiej; zachęcanie do projektowania elektroniki, która zredukuje zapotrzebowanie na niebezpieczne chemikalia i pozwoli na odzysk materiałów; przystosowanie polityki służącej redukcji groźnych substancji chemicznych.
 
Pomiędzy nawołującymi do redukcji groźnych komponentów w elektronice podczas konferencji Organizacji Narodów Zjednoczonych w Genewie, znajdował się Tadesse Amera, etiopski propagator bezpiecznych substancji chemicznych.
 
Rozwiązania u podstaw
 
Podczas konferencji czołowymi delegatami nawołującymi do zmniejszenia użycia toksyn byli przedstawiciele kilku krajów afrykańskich, które stały się rosnącym składowiskiem śmieci elektronicznych.
 
„Jeśli rozwiążecie problem u podstaw – jeśli jest to odpowiednio opracowane, jeśli niebezpieczne komponenty zastąpi się mniej lub niegroźnymi – problem na dalszym etapie będzie już mniejszy”, mówi Tadesse Amera, członek komitetu kierowniczego IPEN, światowej sieci organizacji koncentrującej się na bezpieczniejszym stosowaniu chemikaliów, który brał udział w dyskusjach w Genewie. „Nie mówimy o odpadach. Mówimy o całym procesie. To był nasz argument i dzięki temu zdobyliśmy uznanie.”
 
By wyeliminować pewne chemikalia, firmy elektroniczne muszą po pierwsze wiedzieć czy i gdzie je stosują. Jednak nowoczesny łańcuch dostaw stał się tak długi i skomplikowany, że wiele firm elektronicznych w rzeczywistości nie wie, jakie substancje zawarte są we wszystkich częściach używanych w ich produktach.
 
Ted Smith, koordynator International Campaign for Responsible Technology, rozmawiał z takimi znaczącymi firmami jak Apple i Seagate, by zwiększyć dostęp do takich informacji. Seagate, według niego, dokonał już wielkiego postępu.
 
“Zdołali wymóc na dostawcach wykluczenie wszystkich chemikaliów, a mają tysiące dostawców na całym świecie. To nie jest błahe zadanie”, mówi.
 
Nie jest łatwo
 
Wyeliminowanie substancji chemicznych z produktu nie jest łatwe. Substancja zastępcza, w założeniu bezpieczniejsza, powinna spełniać swoją rolę tak samo albo i lepiej. Niezbędna może być zmiana formuły produktu, ponieważ zastąpienie może różnie oddziaływać na resztę produktu.
 
Na szczęście ilość narzędzi, które pomagają w tym firmom, także rośnie. GreenScreen daje firmom takim jak HP możliwość wykrycia groźnych chemikaliów i bezpieczniejszych alternatyw. Podobne bazy danych w Europie, takie jak Substitution Support Portal, również pomagają firmom w poszukiwaniach i ocenie alternatyw dla chemikaliów, tak samo jak dostarczają wskazówek w procesie substytucji chemicznej.
 
„Nowością jest globalna współpraca, silniejszy nacisk na kupno, współpraca między firmami elektronicznymi, które dopiero zaczynają zagłębiać się w swoje łańcuchy dostaw”, mówi Joel Tickner.
 
Podczas gdy HP pracuje nad pozbyciem się PVC ze swoich kabli, firma podjęła się także wielu innych działań, w tym wykluczenia substancji halogenowych. W tym czasie Apple wyeliminował z użycia ołów, zredukował użycie bromowanych środków zmniejszających palność i wyeliminował PVC ze swoich kabli – choć, według Smitha, firma nie wyjawia, czego używa w zamian, podobnie niezależni obserwatorzy nie potrafią stwierdzić, czy zamiennik jest bezpieczniejszy. Apple zaprzestał także stosowania pewnych rozpuszczalników, niebezpiecznych dla pracowników podczas produkcji – jak podaje Joel Tickner, dyrektor Green Chemistry & Commerce Council, projektu przy Uniwersytecie Massachusetts Lowell.
 
„Wiele już napisano o toksyczności w łańcuchu dostaw w elektronice. Myślę, że nowością jest globalna współpraca, silniejszy nacisk na proces zakupów, współpraca pomiędzy firmami elektronicznymi, które naprawdę zaczynają badać swoje łańcuchy dostaw”, mówi Tickner. „Oto co Apple i HP właśnie robią”.
 
Mniej do wyrzucenia
 
Pomimo wysiłków w namierzaniu pewnych chemikaliów, olbrzymi strumień elektronicznych odpadów wciąż trafia do rozwijających się krajów. A strumień ten rośnie coraz szybciej wraz coraz niższymi cenami elektroniki (pozwalającymi coraz większej liczbie ludzi na ich kupno) i wraz z planowaną żywotnością produktów konsumenckich – np. poprzez zachęcanie ludzi do kupna nowego telefonu każdego roku i w razie awarii tabletu lub komputera oferując zastąpienie produktów w cenie naprawy lub taniej.
 
Elektroniczne systemy modułowe takie jak ten smartfon mogą zmniejszyć ilość e-odpadów dzięki możliwości ponownego użycia działających komponentów, gdy urządzenie zawodzi.
 
„Dopóki nie będziemy mieć lepszych globalnych systemów odzysku elektroniki, musimy założyć, że pod koniec swojego życia wróci ona gdzieś do naszego środowiska”, mówi Tickner.
 
Podczas gdy nie zanosi się na to, by systemy odzyskowe stały się czymś powszechnym, Sarah O’Brien, dyrektor ds. współpracy ze stronami, widzi nadzieję na polu redukcji lub chociażby spowolnienia wzrostu ogólnej ilości odpadów. Wskazuje ona nowo powstały modułowy smartfon jako przykład innowacji, która może wpłynąć na aspekt cyklu życia elektroniki – jeśli jedna z części się zepsuje, możecie naprawić lub wymienić tę część zamiast całego telefonu. Zapobiega się w ten sposób wyrzucaniu sprzętów do śmieci, a także ich niekorzystnemu wpływowi na środowisko i zdrowie.
 
Od 2013 roku recykling w obiegu zamkniętym firmy Dell zamienił 4,2 mln funtów zbędnego plastiku w nowe produkty.
 
Są także starania o to, by rzeczy, które i tak stałyby się e-śmieciami zamienić w surowce dla nowych produktów. Dell uruchomił w 2014 roku program recyklingu w obiegu zamkniętym, który przetwarza np. stary plastik w nowe produkty Della. Program skupia się na plastiku, ale firma zamierza rozszerzyć ten model.
 
Jeśli chodzi o HP, Mazurkiewicz mówi: “Ostatecznie, chcemy stworzyć w pełni jadalny komputer. To brzmi śmiesznie, ale dążymy do punktu, w którym elektronika będzie bardzo dokładnie dopasowana do gospodarki o obiegu zamkniętym – gdzie być może na końcu zakopiesz swój komputer i wyhodujesz materiały, które można będzie włożyć do drukarki 3D”.
 
Nawet jeśli brzmi to jak science-fiction, dodaje: „Jest to do osiągnięcia, ale zajmie to sporo czasu”. 
 
Globalne ujęcie
 
Oczywiście, wiele pozostaje do zrobienia. Przemysł elektroniczny rozwija się i rozrasta w tempie, które niweczy wysiłki wycofywania poszczególnych substancji chemicznych.
 
„Jest to przemysł, w którym cały czas coś się dzieje i gdzie konsumenci oczekują coraz to więcej gadżetów”, mówi O’Brien.
 
Ciągle jednak wygląda na to, że przemysł produkuje o wiele więcej niż dotychczas, a pęd rośnie. Georg Steinberger, vice-dyrektor ds. środowiska w Avnet, jednego z największych dystrybutorów części elektronicznych na świecie, silnie wspiera dalsze wysiłki, w tym pewne globalne standardy regulujące toksyczne chemikalia w elektronice.  
 
„Bardzo chcielibyśmy osiągnąć światowe porozumienie w takich kwestiach jak ta, które z groźnych substancji nie powinny być używane”, mówi Steinberger. „Jeśli jakaś substancja jest niebezpieczna, jest niebezpieczna w każdym kraju. Przemysł elektroniczny nie jest czystym przemysłem. Używamy wielu chemikaliów i myślę, że już pora wziąć odpowiedzialność za produkty, które wytwarzamy”.
 
 
Tłumaczenie: Magdalena Kowalska
Komentarze